Spojrzenie z Wierzchosławic na cud niepodległości

12 listopada 2018

Przez historyków zgodnie jest uznawany za jednego z kilku polskich polityków, którzy odegrali najdonioślejszą rolę w odbudowaniu państwowości polskiej. Wincenty Witos, bo o nim mowa, jest postacią, o której my, ludowcy pamiętamy nie tylko w szczególną, bo 100 rocznicę odzyskania przez Polskę niepodległości. Wracamy do jego rodzinnych Wierzchosławic z powodu przywiązania i szacunku do tego wybitnego Polaka, ale także dlatego, że jego słowa wciąż są prawdziwe i aktualne.

Wyjątkowym dniem dla ruchu ludowego w województwie świętokrzyskim była sobota, 10 listopada. Tego dnia sfinalizowaliśmy wspaniałe dzieło. Na skwerze u zbiegu ulic Bodzentyńskiej i Kościuszki w Kielcach uroczyście został odsłonięty pomnik Wincentego Witosa. Ten monument to widomy znak naszej wdzięczności dla chłopskiego premiera, wybitnego Polaka. Widomy znak wdzięczności dla jego służby Polsce, demokracji i wolności. Wierzę, że upamiętnienie tej wielkiej postaci, przedstawiciela, współtwórcy, lidera ruchu ludowego, ruchu, który tak wiele wniósł w odrodzenie państwa polskiego, będzie ważnym elementem w budowaniu tożsamości i pamięci kolejnych pokoleń.

Dla nas, osób związanych z Polskim Stronnictwem Ludowym, od lat takim ważnym miejscem w budowaniu tej tożsamości i pamięci są Wierzchosławice – rodzinna miejscowość Wincentego Witosa. Właśnie tam spotkaliśmy się także w szczególny dzień, jakim był 11 listopada.

– Jesteśmy w naszej, politycznej Częstochowie, w miejscu, z którego od pokoleń, jak ze źródła, czerpiemy myśl polityczną, społeczną, patriotyczną i narodową od największego przywódcy polskich ludowców, największego prezesa Polskiego Stronnictwa Ludowego, premiera naszej wolności, Wincentego Witosa – tak mówił Władysław Kosiniak-Kamysz podczas swojego wystąpienia na wierzchosławickim cmentarzu, przy grobie naszego bohatera.

Jesteśmy tu obecni co roku, ale tegoroczne spotkanie miało inny, wyjątkowy charakter. Tu świętowaliśmy 100 rocznicę odzyskania przez Polskę niepodległości. – Piąte pokolenie dopiero doczekało. Po 123 latach zaborów, uciemiężenia, upodlenia Polska wraca jako państwo, które musi się odrodzić z trzech różnych zaborów, systemów monetarnych, różnych języków, z naleciałości i musi stać się wspólnotą narodową, państwową, wspólnotą świadomych swoich praw i obowiązków obywateli – mówił prezes Kosiniak-Kamysz. – To był cud niepodległości, ale cud, który nie był nam dany, ale musiał być wywalczony, wypracowany, wymodlony i wycierpiany.

Udało się wówczas odbudować państwo, bo na bok zostały odsunięte animozje. W chwili próby, w momencie zjednoczenia różne środowiska potrafiły ze sobą współpracować. Bo tylko zgoda buduje, na co zawsze kładziemy nacisk, i co wielokrotnie podkreślaliśmy podczas jesiennej, samorządowej kampanii wyborczej.

Historia życia Wincentego Witosa, pełna przecież trudnych, dramatycznych momentów, ale też dzieje ruchu ludowego w Polsce i dzieje naszego kraju pokazują, jak często my sami, Polacy, potrafimy sobie szkodzić. Stąd w tym kontekście warto zastanowić się nad słowami które w niedzielę padły przy grobie Witosa.

– Miarą dzisiejszego patriotyzmu jest akceptacja dla wszystkich w naszej Ojczyźnie. Dla tych, którzy głosowali na PSL, ale też dla tych, którzy głosowali na inne formacje. To jest akceptacja dla tych, którzy mają taki światopogląd jak my, ale i dla tych, którzy poszukują boga i mają inne wyznania. To jest akceptacja dla różnorodności – podkreślał Władysław Kosiniak-Kamysz.

Pamiętając o tym, trzeba robić swoje, bo jak mówił Wincenty Witos: rzeczą słabych jest czekać, mocni i silni swoją przyszłość wykuwają każdego dnia. Sposób jest jeden: cały czas pracując na rzecz innych. Przez lata obecności Polskiego Stronnictwa Ludowego czy to w rządzie, czy w samorządzie, dbaliśmy o to, by zlikwidować podział na Polskę A i B, by każdy miał jednakowe szanse na rozwój, ale też by każdy, niezależnie od tego, czy mieszka w mieście czy w małej miejscowości, miał jednakowy dostęp do żłobka, przedszkola, specjalisty. Wiele już zostało zrobione, nie wszystkie plany udało nam się zrealizować, ale mamy zapał, chęć i, będąc spadkobiercami idei Wincentego Witosa, także poczucie odpowiedzialności za dalsze nasze działania, za przyszłość Polski i naszych małych ojczyzn.

Nikt nie powiedział, że będzie łatwo. Nie obiecuje tego też Władysław Kosiniak-Kamysz, który przy grobie Witosa zaapelował do ludowców: – Musimy być odważni w tym, co robimy, bo oszczerstw, kalumnii, ataków w tym ostatnim czasie nie brakowało i nie będzie brakować. Ale my to pokonamy, tylko trzeba przyjąć i wykuć w swoim sercu wezwanie Witosa: nie gońcie za stanowiskami, nie pożądajcie bogactw, nie szukajcie zaszczytów. Jeżeli idziecie do polityki, to służba, służba i tylko służba narodowi i państwu polskiemu.