Protest Polskich Rolników w Brukseli!

6 czerwca 2023

– Niedawno polscy rolnicy protestowali w Brukseli przeciwko importowi zboża z Ukrainy. Domagali się między innymi wprowadzenia ceł i większego wsparcia ze strony Unii Europejskiej. Nie brakowało głosów, że to Unia jest odpowiedzialna za kryzys w polskim rolnictwie. Ile w tym prawdy?

– Unia Europejska, która jak chyba my wszyscy, chce pomagać Ukrainie walczącej również za nasze bezpieczeństwo, dwa miesiące po wybuchu wojny podjęła decyzję, żeby pomóc gospodarczo ogarniętemu wojną państwu i dopuścić nieograniczony handel z nim różnymi produktami. W rozporządzeniu zapisano jednak, że gdyby ta liberalizacja zaczęła negatywnie wpływać na niektóre rynki, utrudniając funkcjonowania europejskich, czy w tym wypadku polskich, gospodarstw, to należy podjąć natychmiastowe działania, żeby temu przeciwdziałać. Niestety, już po kilku miesiącach dało się zauważyć, zwłaszcza na rynku zbóż, że sytuacja w szybkim tempie się pogarsza. Należało od razu interweniować. Ale rządzący nie znaleźli argumentów, aby zająć się tym problemem. Zaczęli działać dopiero po słusznych skądinąd protestach na wiosnę. Rolnicy są naprawdę sfrustrowani i dali temu wyraz podczas pikiety na placu Schumana 23 maja.

– Trudno dziwić się tej frustracji. W czasie żniw mogli sprzedać zboże za 1500 zł, dziś wezmą za nie pół ceny.

– Tak, zachęcano ich, żeby zatrzymali zboże w spichlerzach, a teraz nie mogą go zbyć. W Świętokrzyskiem na dodatek trzeba jeszcze zapisywać się do kolejki. Mówiąc wprost, zawalił komisarz Wojciechowski, twierdząc, że nic nie da się zrobić, że w unijnym kodeksie celnym nie ma rozwiązań, które pozwoliłyby zażegnać kryzys. Można jednak szukać precedensu. Wojna jest taką sytuacją, w której trzeba wymyślać nowe rozwiązania, zmieniać przepisy, bo być może nie są one dostosowane do każdych okoliczności. Dziś rząd próbuje zwiększać kwoty wsparcia dla rolników, ale tu nie o pieniądze chodzi, lecz o stworzenie systemu przygotowania nas na przyszłość. Takie sytuacje mogą się powtarzać, więc potrzeba nam bardzo dobrej infrastruktury przeładunkowej, terminali, wydzielonych stref w portach, gdzie będzie można zorganizować wywóz nadwyżek produkcyjnych nie w ciągu dwóch lat, ale w ciągu dwóch-trzech miesięcy. Trzeba wyciągnąć naukę z tego kryzysu i przygotować się na bardzo prawdopodobny scenariusz – akcesję Ukrainy, która ze swoim potencjałem może swobodnie wyżywić całą Europę. Chodzi o to, żebyśmy nie pozbyli się swoich gospodarstw. Bo wojna pokazała jak istotnym warunkiem bezpieczeństwa jest samowystarczalność żywieniowa.

– A propos rekompensat dla rolników, skąd te pieniądze? I kiedy do nich trafią?

– Mówią, że znalazły się w budżecie. W polskim budżecie większość jest na kredyt i przyszłe pokolenia będą to spłacać. Natomiast rolnikom rzeczywiście dziś trzeba pomóc. Problem polega na tym, że ich spichlerze są pełne i nie mają gdzie sprzedać zboża. Dlatego warunek, który dziś stawia minister – to, że trzeba przyjść z fakturą, na której widnieje niższa cena, i wtedy dopiero można otrzymać dopłatę do tych 1400 zł – może nie zostać spełniony do 15 czerwca, jak się zakłada. Trudno będzie do tego czasu opróżnić spichlerze, zwłaszcza że w naszych magazynach zalega prawie 4 miliony ton zboża, nie licząc tego pochodzącego od polskich rolników. To jest logistycznie bardzo trudne do zrobienia. Dlatego dzisiaj trzeba podjąć współpracę i przy pomocy Unii szukać nowych rynków zbytu, ale też rozważyć zorganizowanie interwencyjnej dostawy zboża do tych miejsc, gdzie ludzie głodują. Można w ramach takiej ONZ-owskiej pomocy rozwojowej, zamiast płacić pieniądze, zabezpieczyć żywnościowo te części świata. I to powinna zrobić Unia razem z budżetami państw członkowskich.

– Kolejny problem, który dotyczy wszystkich obywateli Unii Europejskiej, czyli koszty energii elektrycznej. Wzrosły one gwałtownie, zwłaszcza u nas. Jak można temu przeciwdziałać na poziomie europejskim?

– Dziś Europa tworzy zręby wspólnego rynku energii, solidarności jeśli chodzi o zakupy energii, ale też wspólne zakupy gazu. Odcinamy się od dostaw rosyjskich, od których, trzeba powiedzieć, byliśmy uzależnieni, również my, jako Polska. Gdy Niemcy, Europa Zachodnia uzależniały się od gazu, my namiętnie kupowaliśmy rosyjski węgiel. Teraz odcinając się, musimy zapewnić dostawy tych surowców, a najlepiej przejść w dużej mierze na źródła odnawialne. One nie zabezpieczą od razu wszystkich potrzeb, bo dostawy muszą być stabilne. Przez jakiś czas będziemy jeszcze związani z węglem, ale jego zasoby nie wystarczą na 200 lat, jak twierdzą niektórzy. Poza tym z eksploatacją złóż paliw kopalnych, z emisjami, są związane opłaty, więc tak czy siak trzeba iść w tym zielonym kierunku. Warto więc wykorzystać pieniądze, które są zagwarantowane dla Polski na transformację energetyczną. Niestety, rządzący „obrazili się” na budżet unijny, prezentują jakąś psudosuwerennościową politykę. Tymczasem KPO to 260 mld, z czego 40 proc może pójść na transformację energetyczną, Fundusz Spójności to kolejne 350 mld i 30 proc. do przeznaczenia na ten cel. Dodatkowo mamy system handlu emisjami. Pieniądze, które płacą nasze ciepłownie i elektrownie, trafiają do budżetu państwa. W zeszłym roku było to 20 mld, a wcześniej 25 mld, więc olbrzymie pieniądze. Nie zostały one jednak przeznaczone na transformację energetyczną, na sieci. A my potrzebujemy radykalnego przyspieszenia w tej kwestii. Nasi rządzący nie lubią OZE-owej energii, bo bronią sektora węglowego, ale węgiel ma przyszłość przez maksymalnie kilkanaście lat. Trzeba radykalnie postawić na odnawialne źródła, w tym także na energię atomową, bo potrzebujemy stabilnej energii. Eksperci liczą, że fundusze z Unii to nawet 50 proc. kosztów transformacji, jakie poniesie Polska. Do 2030 roku wypada nam z polskiego miksu energetycznego 5 gigawatów w starych bloków, które nie będą już mogły dłużej pracować. Więc może lepiej wziąć te unijne pieniądze i postawić na nowoczesne technologie. Im więcej zielonej, tańszej energii w miksie, tym bardziej będziemy widzieć to na rachunkach w postaci niższych kosztów.

– Skoro jesteśmy przy nowoczesnych technologiach, Komisja Europejska opracowała niedawno regulacje prawne, które mają sprawić, że systemy sztucznej inteligencji stosowane w UE będą bezpieczne i przejrzyste. Czy to w ogóle możliwe?

– Unia jako pierwsza chce unormować tę kwestię prawnie. Dziś jest wolna amerykanka. Wiemy, że technologie algorytmicznych, uczenie maszynowe dają ogromne możliwości, ale niosą też zagrożenia dla naszej prywatności, umożliwiają wpływanie na nasze zachowania poprzez media społecznościowe, profilowanie, działanie na emocje. Zagrożenia dotyczą też wykorzystywania biometrycznego rozpoznawania twarzy, na przykład przez władze w Chinach. I właśnie to wszystko trzeba uregulować, rozpisać odpowiedzialność. Unia chce zrobić to przez gradację ryzyka, pokazać które zastosowania sztucznej inteligencji dotyczą sfer, gdzie nie ma ryzyka, a gdzie ono jest wyższe bądź nieakceptowalne. Śledzenie ludzi czy wpływanie na ich zachowania jest określane właśnie jako nieakceptowalne i niedopuszczone do użytku. Prawdopodobnie w czerwcu Parlament Europejski przyjmie te regulacje. Jeszcze przez rok będą trwały negocjacje z państwami członkowskimi, ale pewnie w 2025 roku prawo wejdzie w życie. Wciąż powstają nowe narzędzia, których ta regulacja nie przewidziała. Kilka miesięcy temu pojawił się ChatGPT, który może fabrykować treści, może tworzyć deepfejki, na przykład na podstawie analizy głosu sfałszować nasze wystąpienie publiczne. Za takie praktyki będą bardzo wysokie kary. Każdy materiał, który powstanie przy wykorzystaniu sztucznej inteligencji, będzie musiał być odpowiednio oznaczony. Będzie to sygnał dla odbiorcy, że powinien zachować rezerwę do tych treści. Chcemy wyznaczyć pewne standardy, które będą rozpowszechnione na cały świat, i śledzić bardzo uważnie rozwój tych technologii. Mogą one przynieść cudowne odkrycia, bo na przykład pozwolą naukowcom analizować duże zasoby danych. I to jest ta dobra strona medalu. Po drugiej mamy możliwość wykorzystania tych technologii przez autorytarne reżimy do punktowania obywateli. Musimy zabezpieczyć się przed takimi zjawiskami.

– Dziękuję za rozmowę.

Rozmawiała STELLA BOJCZUK-CZACHÓR

 

https://tyna.info.pl/pl/