O bilansie członkostwa Polski w Unii Europejskiej, trudnych negocjacjach nad budżetem Unii na lata 2021-2027, prezydencie Andrzeju Dudzie i pracy Zarządu Województwa Świętokrzyskiego
13 maja 2020O bilansie członkostwa Polski w Unii Europejskiej, trudnych negocjacjach nad budżetem Unii na lata 2021-2027, prezydencie Andrzeju Dudzie i pracy Zarządu Województwa Świętokrzyskiego – rozmowa z europosłem Polskiego Stronnictwa Ludowego Adamem Jarubasem.
Niedawno obchodziliśmy Dzień Europy, czyli 79. już rocznicę ogłoszenia przez Roberta Schumana planu integracji państw na kontynencie. Polska jest częścią Wspólnoty od 2004 roku. Jak przedstawia się bilans 16 lat członkostwa naszego kraju w europejskiej rodzinie?
Bardzo pozytywnie. Po pierwsze dostaliśmy do wykorzystania olbrzymią pulę funduszy na rozwój, co sprawiło, że nasze małe ojczyzny zmieniły się nie do poznania. Realizowanie tych inwestycji w ramach funduszy własnych zajęłoby dekady dłużej. Otwarcie wspólnego europejskiego rynku stworzyło szansę dla polskich przedsiębiorców. Eksport polskich produktów od wejścia do UE wzrósł czterokrotnie. Sprzedajemy dziś przede wszystkim do państw unijnych – najwięcej do Niemiec. Dochody polskich rolników w około 50 procentach to dopłaty z Unii Europejskiej. Mamy wreszcie swobodę poruszania się po całej Europie. To, że mamy dziś takie możliwości, to efekt pracy pokoleń Polaków i nie możemy tego zepsuć.
Dużo mówi się w ostatnich latach o pozycji Polski w Unii Europejskiej. Opozycja twierdzi, że Warszawa pod rządami PiS jest na kursie kolizyjnym z Brukselą, co prowadzi do trwałej marginalizacji naszego kraju. Z kolei rządzący podkreślają konieczność reformy Unii. Panu bliżej do Europy ojczyzn czy państwa Europa?
Jak dziś słyszę polityków, którzy z taką łatwością deklarują, że nic nam „ta Unia” nie dała i nic nie wnosi, to mnie po ludzku trafia. Warto pamiętać, że Unia to nie tylko instytucje w Brukseli czy Strasburgu, to wszystkie państwa członkowskie, których przedstawiciele biorą udział w stanowieniu prawa i zarządzaniu nią. Dla zobrazowania: prawo „europejskie” stanowione jest w procesie uzgodnień pomiędzy Europarlamentem i Radą, w której zasiadają przedstawiciele wszystkich rządów. Zatem to od naszej umiejętności budowania porozumień i koalicji w różnych sprawach zależy, czy i jak będą realizowane polskie interesy. Zatem jak ktoś kolejny raz powie, że Unia nam coś ”narzuciła”, to trzeba pamiętać, że najpierw musiało to być przegłosowane w tych gremiach z udziałem polskich przedstawicieli. Obrażanie się na Unię, szukanie wrogów i prowokowanie głupimi wypowiedziami uważam za działanie godzące w polską rację stanu. Polska, która do niedawna była pokazywana w Europie jako lider przemian, jest dziś, za sprawą rządzących, wytykana palcami jako państwo łamiące reguły praworządności i demokracji. Obecne czasy, zwłaszcza sprawa zagrożenia COVID-19, zmuszają do refleksji, w którym kierunku powinna się rozwijać Unia. Osobiście uważam, że forsowanie na siłę scenariuszy jednego federalnego europejskiego państwa jest szkodliwe i kontrskuteczne, a niestety jest to w głowie niektórych polityków. Unia powinna uwzględniać specyfiki narodowe i gotowość do różnych etapów integracji. Nic na siłę. Fundamentem jednak powinna być międzynarodowa solidarność i wspólne wartości opisane w traktatach jak sprawiedliwość, równość, wolność i tolerancja. Przykład Wielkiej Brytanii pokazuje, że nic nie jest dane raz na zawsze, a nieodpowiedzialność i ego polityków mogą przynieść opłakane skutki. Ktoś kiedyś powiedział, że czasami potrafimy docenić tylko te rzeczy, które przestały istnieć. Wyciągajmy wnioski.
Badania opinii społecznej pokazują, że Polacy są euroentuzjastami. Jednak ten prounijny zapał gaśnie, gdy czyta się kolejne doniesienia o pracach nad budżetem Unii na lata 2021-2027. Parlament Europejski chce większych pieniędzy, by stymulować poturbowaną przez kryzys koronawirusa gospodarkę, ale już dziś wiadomo, że plan finansowy nie wejdzie w życie od 2021 roku, bo nie ma porozumienia wśród szefów państw co do jego kształtu. To nie jest definicja skuteczności…
To prawda, ale z drugiej strony wiemy, że wyrażenie zgody i zrównoważenie swoich różnych interesów przez 27 państw nie należy do łatwych zadań. Mamy grono państw nazywanych „Oszczędną czwórką”. Obok funkcjonuje grupa „Przyjaciół spójności” skupiająca 15 państw, które chcą większego budżetu. Komisja Europejska lansuje propozycję próby zrównoważenia podejścia poprzez ustalenie składki członkowskiej na poziomie 1,1 procenta dochodu narodowego każdego z państw. Pojawia się także opcja dodatkowego budżetu wygenerowanego na zasadzie pożyczek gwarantowanych przez budżet Unii oraz państw członkowskich. Ta konstrukcja nie jest do końca jasna, ale chodzi o ekstra bilion euro na inwestycje w Europie. Pytanie – w jakim zakresie te pieniądze będą spłacane przez budżet Unii, a jakim przez państwa członkowskie. Parlament chce się włączyć w dyskutowanie o warunkach, na jakich te środki z drugiej linii finansowej byłyby uruchamiane, i uzysać prowao do współdecydowania. Trudno będzie zawrzeć kompromis co do budżetu, bo wyzwań jest wiele – Nowy Zielony Ład czy rozruszanie gospodarki po koronawirusie. Potrzebujemy większego budżetu, ale niektóre państwa upierają się, że powinien być mniejszy niż dotąd, dlatego Komisja szuka kompromisu, hybrydowych rozwiązań, podwójnego finansowania. To skomplikowane mechanizmy, bo nie wiadomo, ile byłoby przekazane na rynek w formie pożyczek, a ile w bezzwrotnych dotacjach. Gra idzie o jak najwięcej dotacji.
Kwestia wyborów prezydenckich, które się nie odbyły, jest dla Pana zamknięta? Zapominamy o tym niechlubnym epizodzie w najnowszej historii RP i przechodzimy do nowego etapu, nowych wyborów?
Przyjedzie czas, kiedy trzeba się będzie tym zająć i wyciągnąć konsekwencje wobec głównych aktorów – prawne i karne, bo nieodpowiedzialność rządzących, którzy odbijają od siebie odpowiedzialność za druk niepotrzebnych kart pokazuje, jak upadły standardy państwa praworządnego demokratycznego. Prewencyjnie muszą być wyciągnięte konsekwencje, by nikt w przyszłości nie łamał prawa. Obecnie trwa dyskusja na wysokim poziomie zagmatwania kwestii prawnych. Wszyscy są zmęczeni spektaklem, który ośmiesza państwo polskie. Zadaniem wszystkich, również opozycji, jest doprowadzenie do wyborów przy przy zachowaniu standardów bezpieczeństwa sanitarno-epidemiologicznego. Mimo tej nauczki rządzący robią swoje. Nie dają czasu na to, by pogadać parę godzin w parlamencie na temat tych przepisów. Władysław Kosiniak-Kamysz zgłosił możliwość głosowania przez dwa dni – to dałoby możliwość stworzenia lepszych warunków w komisjach, ale nikt nie chce słuchać. Przepisy robione są na rympał, więc będą miały wiele mankamentów.
Gdy PiS reformowało sądownictwo lub chciało zaostrzyć prawo aborcyjne, na ulicach i w internecie wrzało, huczało. Dziś bez podstawy prawnej odwołano wybory i cisza… Co nam to mówi o dzisiejszej pozycji urzędu prezydenta w całej architekturze władzy publicznej?
Prezydent Andrzej Duda doprowadził do załamania konstytucyjnego znaczenia głowy państwa. Nie jest prezydentem samodzielnym; jest prezydentem, który boi się Kaczyńskiego. To oznacza upadek prezydentury. Zmarnował szansę, stąd pilna potrzeba, by zastąpiła go osoba, która będzie potrafiła odbudować reputację urzędu, stanąć ponad podziałami politycznymi, reprezentować większość Polaków i różne poglądy. Prezydent Duda miał szansę być patronem szukania dobrego rozwiązania, ale abdykował bojąc się prezesa. Nie uczestniczył w tym. Prezydent został odprawiony do pokoju dziecinnego na zasadzie „temu panu już podziękujemy, my sobie o poważnych sprawach rozmawiamy, a pan niech nagrywa sobie filmiki”. W czasie, gdy Polacy zastanawiają się, co zrobić, by ich firmy przetrwały, by pracownicy mieli pracę, prezydent nagrywa filmiki i rapuje. Zajmuje się pierdołami zamiast najważniejszymi sprawami, które dotyczą Polski, Polaków, ich problemów.
Jak Pan ocenia dotychczasowe działania antykryzysowe podejmowane przez samorząd województwa?
Nie widać planu. Wykorzystuje się pieniądze które zostały w Regionalnym Programie Operacyjnym. To minimalny plan, który realizują także inne samorządy. Cieszę się, że pan marszałek zrezygnował z budowy siedziby dla Urzędu Marszałkowskiego. To głupi pomysł, smutna puenta tego, co robią do tej pory. To słaby Zarząd Województwa, targany konfliktami wewnętrznymi, z panem marszałkiem bez ojcowskiej ręki, bo to jego odpowiedzialność. Powinien czasem walnąć pięścią w stół czy tupnąć nogą i przywołać niektórych do porządku. Jest coraz większa rywalizacja między grupami radnych. Nie ma wizji – jest bieżące trwanie. Nie zostało nic z zapowiedzi dotyczących nowej jakości rządów. Mówili, że za Jarubasa nic się nie udawało. To pytam o wskaźniki dotyczące emigracji. Co zrobił obecny Zarząd, by temu przeciwdziałać? Słyszymy, że zagrożona jest budowa w Kielcach centrum laboratoryjnego Głównego Urzędu Miar. Jeśli tak jest, to trzeba natychmiast przekazać te pieniądze na inne cele, gdyż w innej sytuacji trzeba będzie je zwrócić do Brukseli. To byłby skandal. Mam nadzieję, że do tego nie dojdzie. Marszałek osobiście powinien wziąć odpowiedzialność za ten projekt.