Nie stać nas na kolejne lata marazmu i utratę środków unijnych.

12 października 2021

Czy uważa Pan, że Polsce grozi tzw. Polexit, czyli wyjście z Unii Europejskiej?

To pytanie, z pewnym niepokojem, zadają sobie teraz wszyscy. W sferze werbalnej wszyscy politycy PiS zaprzeczają, jednak ich czyny mówią co innego. Trudno powiedzieć, co chodzi po głowie Jarosława Kaczyńskiego, bo nikt nie ma wątpliwości, że to on podejmuje decyzje w obozie rządzącym. I bez wątpienia miał on wpływ na orzeczenie Trybunału Konstytucyjnego Julii Przyłębskiej.

Czy to orzeczenie Trybunału może jeszcze pogorszyć nasze relacje z UE i zablokować dla Polski fundusze z europejskiego funduszu odbudowy po Covid-19?

Według niektórych prawników i ekspertów nastąpił już prawny Polexit. Ja nie szedłbym tak daleko. Ale bez wątpienia, nastąpiło coś bardzo złego. Zakwestionowanie przez upolityczniony polski Trybunał Konstytucyjny zgodności traktatów unijnych z polską konstytucją to wydarzenie bez precedensu. To wydarzyło się po kilkunastu latach naszej obecności w Unii i nie miało dotąd miejsca w żadnym innym kraju. Reakcja polityków unijnych była bardzo stanowcza. Mam wrażenie, że cierpliwość Komisji Europejskiej się wyczerpuje. Oby nie spowodowało to zatrzymania funduszy dla Polski, bo miałoby to katastrofalny wpływ na polską gospodarkę i sytuację budżetową.

Premier Morawiecki zapewnia, że fundusze są niezagrożone.

Premier Morawiecki znany jest z tego, że często jego słowa znaczą tyle, co zeszłoroczny śnieg. Fakty są takie, że fundusze europejskie z planu odbudowy zasilają gospodarki prawie już wszystkich krajów Unii, a nas nie ma w tym gronie.

Zadaję więc powtórnie pytanie – czy jest to celowe działanie polityków PiS, aby zniechęcić Polaków do Unii?

Myślę, że to jest sedno problemu. Ostatnie wypowiedzi związanego z PiS Prezesa Narodowego Banku Polskiego, że możemy sobie poradzić bez środków unijnych, że to inni chcą od nas pożyczać pieniądze mogą świadczyć o tym, że PiS objął zdecydowany kurs na konfrontację z UE i że celem będzie zniechęcanie do Unii. To o wiele bardziej ryzykowna polityka niż premiera Wielkiej Brytanii Davida Camerona, który przypomnijmy, doprowadził do referendum, w wyniku którego Brytyjczycy opuścili UE i mają teraz olbrzymie problemy gospodarcze, z brakiem paliw i pustymi półkami w sklepach włącznie. A w Polsce wszystko rozbija się o to, że PiS chce przejąć całkowitą kontrolę nad wymiarem sprawiedliwości, nas sądami – a to jest główna oś sporu tej ekipy z UE.

Czy chodzi o Izbę Dyscyplinarną Sądu Najwyższego?

Tak, między innymi o to. Do tej pory nie został wykonany wyrok TSUE, czyli Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej, który kwestionuje legalność i działalność tego gremium.

Czy warto narażać rozwój Polski walką o sądy?

Podporządkowanie władzy PiS wymiaru sprawiedliwości to nic innego jak tzw. „domknięcie systemu”. Politycy partii rządzącej mają tak wiele na sumieniu, że chcą doprowadzić do podległości sędziów, aby zapewnić sobie bezkarność. Prokuratura dziś ich chroni, zamiast prowadzić rzetelne postępowania. Chociażby jeśli chodzi o tzw. „wybory kopertowe” – wydanie bez podstawy prawnej kilkudziesięciu milionów złotych, czy zdefraudowanie miliarda trzystu milionów złotych na budowę bloku węglowego w Elektrowni Ostrołęka. Dziś widać, jak błędną politykę w kwestii energetyki prowadził rząd PiS. PSL od dawna postulował budowę energetyki prosumenckiej, co gdyby zostało wykonane, łagodziłoby wzrost cen energii.

Rosną nie tylko ceny energii. Inflacja jest najwyższa od lat.

To prawda. Wysoka inflacja to uderzanie po kieszeni najuboższych, a jednocześnie większe wpływy do budżetu. To tzw. podatek inflacyjny, który był na rękę rządzącym. Decyzja o podwyżce stóp procentowych jest spóźniona, bo została już rozkręcona spirala inflacyjna, że którą płacimy wszyscy.

Czy coraz bardziej napięte relacje z UE oraz szalejąca drożyzna mogą wpłynąć na obniżenie poparcia dla partii rządzącej?

Czas pokaże, jedno jest pewne. PiS coraz bardziej szkodzi Polsce i lepiej by było, gdyby przestał rządzić. Nie stać nas na kolejne dwa lata marazmu i utratę środków unijnych. Dziś najlepszym rozwiązaniem byłoby samorozwiązanie sejmu i oddanie narodowi decyzji, czy chce kontynuacji tych szkodliwych rządów czy nowego otwarcia, naprawienia relacji z Unią i budowy siły naszego kraju w oparciu o współpracę w ramach Unii, zamiast ciągłego i narastającego konfliktu z innymi krajami.

 

 

Dziękuję za rozmowę