„Nie mam Pana płaszcza…. O tym jak władza śmieje się ludziom w twarz”
1 października 2021*Felieton
Raport Najwyższej Izby Kontroli w sprawie nieprawidłowości w wykorzystaniu Funduszu Sprawiedliwości dysponowanym przez resort Z. Ziobry pokazał bulwersujący obraz zawłaszczenia państwa przez ekipę PiS. Fundusz ten, powołany z założenia do wspierania ofiar przemocy i wypadków, od kilku lat stał się dosłownie funduszem wyborczym tego ugrupowania. W sprawozdaniu pokontrolnym NIK stwierdziła nieprawidłowe wydatkowanie ponad 280 mln zł. Skierowała też 5 zawiadomień do prokuratury. Ale przecież nikt się tym nie zajmie bo prokuratura jest w rękach Ziobry, a rządowa TVP nie piśnie o tym ani słowa. Rządzący zdają się śmiać wszystkim w twarz w myśl słynnej kwestii z filmu Barei; „nie mam Pana płaszcza i co mi Pan zrobi”. Analiza wykazała, że środki wydatkowane są po uważaniu, bez jasnych kryteriów dla organizacji najczęściej powiązanych z ludźmi władzy.
„Wymieniając jedną z wykrytych przez NIK nieprawidłowości, Izba przekazała, że fundacja Ex Bono z Opola otrzymała z Funduszu Sprawiedliwości około 10 mln zł, z czego na koszty administracyjne miała przeznaczyć blisko 2 mln zł. Podczas kontroli okazało się, że siedziba tej fundacji to prywatne mieszkanie w bloku, a osoby, które znajdowały się tam, nie miały pojęcia o istnieniu jakiejkolwiek fundacji”. Czy nie jest to jawna defraudacja, złodziejstwo publicznych środków pod okiem ministra, który sprawiedliwości tej ma bronić? Czy raczej rozumienie tej sprawiedliwości bardziej przypomina moralność Kalego „jak Kali ukraść komuś krowę to dobrze, jak ktoś ukraść Kalemu krowę to żle”. Bardo szybko okazało się, że zapowiedzi PiS o moralnej odnowie państwa były tylko czczymi obietnicami przedwyborczymi. Pod rządami tej formacji mamy dziś do czynienia z bezprzykładnymi praktykami grabienia państwa w spółkach skarbu państwa i różnych funduszach, przy niejasnych kryteriach rozdziału środków państwowych. Dla medialnego przykrycia tych skandalicznych praktyk partia rządząca przyjęła ostatnio nawet uchwałę piętnująca praktyki nepotyzmu. Problem w tym, że uchwała sobie a rzeczywistość sobie. Pokazują to przykłady nominacji żon, wujków, ojców partyjnych bonzów do zarządów i rad nadzorczych spółek skarbu państwa ( żona sekretarza generalnego PIS – 3 suto opłacane rady nadzorcze, rodzina i znajomi Prezesa Obajtka w niezliczonej ilości rad spółek powiązanych z koncernem paliwowym). Dzieje się to „bez żadnego trybu” w myśl wygłoszonej kiedyś przez Kaczyńskiego maksymy: „Teraz K…. My”. Ktoś powie – to prawo rządzących. Ale czy nie miało być lepiej? Sprawiedliwiej, przejrzyściej?
Pamiętamy jak premier Szydło przekonywała, że premie dla rządzących „ się po prostu należały”. Nie dosyć tego władza zafundowała sobie ostatnio 50% podwyżki dla posłów. To może o to chodzi w awanturze z KE o praworządność w Polsce, aby takie naganne praktyki nie mogły być piętnowane i karane. To może dlatego polski rząd jako jeden z niewielu w Europie nie przystąpił do nowoutworzonej Prokuratury Europejskiej mającej ścigać nadużycia i przestępstwa?
Niestety moralne bankructwo PiS pokrywane jest zgrabnie realizowaną socjotechniką, odwracaniem uwagi i napuszczaniem na innych.
Ostatnio głównym wrogiem została Unia Europejska traktowana jako obcy twór, który rzekomo chce narzucić nam jakąś złowrogą ideologię. Coraz częściej w rządowych mediach pokazywane są tylko mankamenty funkcjonowania wspólnoty ( takie oczywiście występują), które kreują bardzo negatywny obraz. Polska gospodarka, inwestycje, samorządy, przedsiębiorcy, ochrona zdrowia bardzo na naszej obecności w Unii Europejskiej skorzystały. Bilans netto przepływów finansowych od 2004r to ponad 125 mld Euro. Z tych środków korzystały wszystkie gminy w naszym kraju. Ale przede wszystkim to wolność poruszania się i dostęp do europejskiego rynku, który ma kapitalne znaczenie dla naszych firm i rolnictwa (40% wyprodukowanej w Polsce żywności eksportujemy). Prawdą jest, że Unia to nie klub charytatywny ale wspólnota państw, w której każdy mocno walczy o swoje interesy. Ale po to mamy swoich przedstawicieli we wszystkich instytucjach UE żeby tego pilnowali. Czy nie jest tak, że polski rząd psiocząc ciągle na UE de facto przyznaje się do swojej kompletnej nieskuteczności i dyplomatycznego nokautu? A przecież to PIS ma najliczniejszą ze wszystkich delegację w Parlamencie Europejskim – 27 posłów ( dla porównania PO-14, PSL-3), delegowanego przez rząd Komisarza ds. Rolnictwa Janusza Wojciechowskiego i to Premier Morawiecki reprezentuje nas w Radzie Europejskiej. To do kogo te pretensje?
Przykładem generowania problemów na własne życzenie jest sprawa elektrowni Turów, którą można było rozwiązać już parę lat wcześniej dogadując się z Czechami i pomagając im w inwestycjach wodociągowych w miejscowościach narażonych na oddziaływanie kopalni za kilkanaście razy mniejsze kwoty niż te o których teraz mowa. Niestety pycha i brak kompetencji doprowadziły to bardzo trudnej sytuacji prawnej, która szkodzi wizerunkowi Polski i kosztuje nas bardzo wiele.