Gdzie jest węgiel? Czyli historia o przerzucaniu odpowiedzialności…
8 października 2022Kryzys energetyczny wywołany wojną na Ukrainie głęboko dotyka Europę i Polskę. W obozie rządzącym rozpoczęło się przerzucanie odpowiedzialności za brak węgla pomiędzy Premierem Morawieckim i jego zastępcą Jackiem Sasinem. Ze źródeł zbliżonych do dobrze poinformowanych wiadomo, że gremia kierownicze PiS były bliskie decyzji o zdymisjonowaniu Premiera, ale postanowiono na ten moment odstrzelić najpierw jego najbliższego współpracownika M. Dworczyka. Podobno do czasu.
Eksperci wskazują, że aż 1/3 gospodarstw domowych z ponad 2 mln opalanych węglem może mieć problem z zakupem tego surowca. Dlatego najnowszym pomysłem rządu jest obarczenie obowiązkiem dystrybucji węgla samorządów, po to, aby było na kogo zwalić winę w przypadku jego braku. Ale samorządowcy przytomnie pytają jak można dystrybuować coś czego nie ma. Wydobycie krajowe jest niewystarczające, a zbyt późno zakontraktowane dostawy z importu podobno ciągle płyną do Polski. Problem w tym, że sezon grzewczy właśnie się rozpoczyna i zanosi się na to, że wiele rodzin może mieć poważny problem z ogrzewaniem w zimie. Przyjęte rozwiązania osłonowe (dodatki) zostały chłodno przyjęte przez tych, którzy w ostatnich latach zainwestowali w mniej emisyjne piece gazowe, pompy ciepła czy ogrzewanie elektryczne, a którzy tylko w ograniczonym zakresie lub wcale nie skorzystają na rządowej pomocy. Okazuje się, że rządzący postanowili ich ukarać za ich prośrodowiskowe nastawienie.
Olbrzymie problemy mają przedsiębiorcy, którym rachunki za prąd i gaz wzrosły kilkukrotnie. Niestety nie jest to grupa wyborczo istotna dla PiS, więc na instrumenty wsparcia przyjdzie im pewnie jeszcze długo poczekać. Wielu z nich może tego nie przetrwać. Oczekują więc już dziś pomocy państwa i zamrożenia cen na poziomie sprzed kliku miesięcy. A byłoby z czego to sfinansować bo koncerny energetyczne i rafineryjne bardzo na kryzysie zarobiły, notując rekordowe marże idące w miliardy złotych. Komisja Europejska zaproponowała więc ogólnoeuropejski mechanizm opłaty solidarnościowej od producentów i pośredników energii, która zasiliłaby budżety państwowe i umożliwiła wsparcie dla najbardziej dotkniętych kryzysem ( uzyskano już konsensus pomiędzy państwami w Radzie UE i pewnie już wkrótce mechanizm wejdzie w życie). Dodatkowo KE przyspieszy aukcje uprawnień do emisji CO2 z przyszłych lat, co wygeneruje ok. 20 mld euro ( powinno też korzystnie wpłynąć na ich cenę). Do polskiego budżetu trafi ponad 13% tej kwoty tj. ok. 12 mld zł, za które będzie można sfinansować transformację elektryczną i przejście na bardziej zrównoważone tańsze źródła energii odnawialnej. Aby dać potrzebny impuls do transformacji (m.in. inwestycji prywatnych w sektorze energetycznym) konieczne jest odblokowanie regulacji krępujących rozwój tej branży, a które, jak ustawa wiatrakowa, leżą w zamrażarce sejmowej i z powodu głupiego, ideologicznego uporu blokują inwestycje w tańsze źródła energii. Potrzebujemy zatem działań na dwóch poziomach: doraźnym – wspierających najbardziej dotknięte ubóstwem energetycznym grupy oraz strategicznym – obliczonym na kilkanaście najbliższych lat, odblokowujących inwestycje w OZE i energię atomową, które z jednej strony uniezależnią nas od rosyjskich dostaw surowców a z drugiej zabezpieczą konkurencyjność naszej gospodarki. Jedno jest pewne – mimo trendu na efektywność energetyczną – energii będziemy potrzebować więcej. Trzeba zatem wytwarzać ją u siebie w oparciu o zasoby w maksymalnym stopniu dostępne lokalnie i najmniej szkodzące środowisku.
Adam Jarubas